Metamorfoza i pożegnanie. Recenzje Bez limitu i Antidotum 2 Plus 1
Zespół 2 Plus 1 wydał w latach 80. dwie płyty nakładem Tonpressu. Pierwsza była ciekawym zwrotem ku nowej stylistyce, lecz druga – smutną zapowiedzią ich końca.
Bez limitu
Swoim popowo-folkowym brzmieniem grupa 2 Plus 1 idealnie wpisała się w lata 70., lansując przebój za przebojem. Jednak początek kolejnej dekady stał już pod znakiem rockowego boomu. Dzięki płycie Bez limitu zespół nie tylko przetrwał zmianę warty na polskim rynku muzycznym, ale i osiągnął jeden z największych sukcesów w swojej karierze. Metamorfozie uległo wszystko: image, stylistyka, wokale. Muzycznie, album czerpie z muzyki nowofalowej i synthpopu. Materiał nagrywany był w połowie stanu wojennego, co z kolei znalazło odzwierciedlenie w tekstach. Ponure treści z politycznymi podtekstami pojawiają się już w pierwszej piosence, „Krach”. Część kawałków porusza temat miłości, m.in. tej wyimaginowanej („China Boy”), jak i nieodwzajemnionej („Hallo panie Freud”). Wszystkie teksty napisał Andrzej Mogielnicki.
Najciekawiej wypada sam środek płyty: żywiołowy numer „Nic nie boli”, ballada „Requiem dla samej siebie” z przejmującym wokalem Elżbiety Dmoch, a także mroczny, syntezatorowy „Superszczur”. Inne mocne punkty to rockowy „Gdy grali dla nas Rolling Stones” z sentymentalnym tekstem oraz elektroniczny „XXI wiek”, zamykający program płyty niespokojnym tonem. Wydane w 1983 roku Bez limitu udowodniło wszechstronność lidera Janusza Kruka i zasłużenie zyskało status złotej płyty. 🌕🌕🌕🌕🌗
Antidotum
Druga połowa lat 80. nie była dobra dla 2 Plus 1. Grupa ograniczyła działalność koncertową i medialną, co odbiło się na popularności. Do tego Janusz i Elżbieta rozstali się w życiu prywatnym. Mimo problemów, zespół spróbował nagrać jeszcze jedną płytę. Jacek Cygan napisał słowa do większości piosenek, które złożyły się na ten wydany w 1989 roku album. Chociaż nie brakowało mu spójności, to jednak przeszedł bez echa, a żadna z piosenek nie stała się prawdziwym hitem.
Antidotum to w większości popowy materiał, z elementami rocka i jazzu. Choć otwiera go optymistyczna piosenka „Niech w tobie gra coś pięknie”, to jednak teksty często odnoszą się do ponurej rzeczywistości późnego PRL‑u („Za mało życia”, „Przyciąganie ziemskie”, „Ameryka cię zje”). Bardzo przyjemnym odskokiem jest ballada miłosna „Ocalę cię”, okraszona dźwiękiem saksofonu. Jest to chyba najbardziej znany utwór z płyty i jeden z niewielu, w których główny wokal obejmuje Elżbieta Dmoch. Na uwagę zasługuje też nagranie „Chłodnym okiem”. Album kończy nowa wersja piosenki „Oszczędzaj serce”. Wielka szkoda, że Janusz Kruk nie oszczędzał swojego serca. Zmarł na zawał kilka lat po wydaniu tej ostatniej, dziesiątej płyty. 🌕🌕🌕🌑🌑